Pod koniec października Kluby Historyka, Tekściarza i Ekologiczny wybrały się na wycieczkę do Lublina. Naszą wyprawę rozpoczęło zwiedzanie Muzeum Wsi Lubelskiej. Dowiedzieliśmy się tam wielu ciekawych rzeczy o tym jak żyli nasi przodkowie. Okazuje się, że ich życie było o wiele skromniejsze i trudniejsze od naszego. Musieli mieszkać w bardzo małych chatach z liczną rodziną. Każdy z członków rodziny miał jakieś obowiązki. Ciężko pracowali, aby przeżyć.
Mieliśmy okazję zobaczyć cerkiew greckokatolicką z Tarnoszyna, wiatrak, olejarnię, mały i duży okólnik. Ale na pewno najbardziej utkwi nam w pamięci lekcja historyczna o robieniu zakupów w wiejskim sklepiku z początku stulecia. Dlaczego? Bo sami braliśmy w niej udział! Wypadliśmy tak świetnie, że kierownictwo muzeum zaprosiło nas na sesję zdjęciową (na szczęście wiosną, bo zimno było wtedy strasznie).
Pełni nowej wiedzy wyruszyliśmy do kina, by zobaczyć film pt. Śluby panieńskie. Treść dramatu Fredry chyba wszyscy znają. Radost i pani Dobrójska postanawiają doprowadzić do małżeństwa bratanka Radosta-Gucia z córką Dobrójskiej – Anielą. Klara, siostra Anieli, miała poślubić Albina, który był w niej bezlitośnie zakochany. Niestety, dziewczęta czynią pewne śluby... Film podobał nam się co najwyżej "średnio" - mieszanie przeszłości z teraźniejszością, telefony komórkowe i papierowe papiloty... Czy tylko ja nie wiem, o co w tym mieszaniu konwencji chodziło?
Po filmie zwiedziliśmy podziemia lubelskie. Ukazują one miasto od czasów Grodu Obronnego po obecny stan Trybunału Koronnego na Starym Mieście. Jednak to mechaniczny teatrzyk robi na nas największe wrażenie, a nawet wywołuje prze-rażenie:). Ukazuje on pożar miasta z 1719 roku.
Następnie poszliśmy do teatru, gdzie mieliśmy okazję obejrzeć niesamowitą sztukę Woody’ego Allena pt. Bóg. Początek spektaklu jest dość niezrozumiały, nie wiadomo, czy sztuka już się zaczęła, czy nie. Aktorzy grają aktorów. Artyści naśladują Greków, którzy próbują wymyślić zakończenie do sztuki zgłoszonej do konkursu. Całe przedstawienie jest komedią. Na scenie widzimy cudowną grę aktorską i emocje – smutek, radość, pożądanie, pragnienia, wszystko pokazane jest wprost. Szczególnie polecam tą sztukę do zobaczenia.
Napełnieni pozytywną energią wracamy do domu. Byliśmy w fantastycznych nastrojach. Śpiewom i żartom nie było końca. Prawdziwa integracja!
Kamila Gałan